Czy człowiek jest w stanie naprawdę kochać świat, w którym żyje?
Wednesday, June 28, 2017Czy to w ogóle jest możliwe - prawdziwie kochać Świat? Doświadczać minuty albo nawet godziny wewnątrz siebie lub na głos wyznając lojalność, miłość, adorację w stosunki do Wszechświata, w którym istniejesz? Czyż jest to tylko iluzoryczne, gołosłowne uczucie? Szczęście?
Wolałabym nazwać to zjawiskiem przychodzącym i odchodzącym.Uprzedzam, że moja opinia oparta jest wyłącznie na własnych przeżyciach i zdecydowanie nie uspokoję się w moich próbach znalezienia odpowiedzi. Zamierzam dowiedzieć się zdania innych ludzi, dodatkowo poszukując przyczyn w różnorodnych źródłach. Muszę od czegoś zacząć i wydało mi się ciekawym pomysłem zanotowanie swoich myśli na tak trudny temat, zanim sięgnę po informacje z zewnątrz. Przecież ludzki punkt widzenia tak łatwo poddaje się deformacji!
Może w moim życiu do tej pory nie zdarzyło tak krytycznej, powodującej dreszcz w kościach czy przerażającej sytuacji skoro jestem tak często zafascynowana miłością do wszystkich ludzi i Świata? Nie wiem. Nie potrafię obiektywnie sformułować odpowiedzi.Gdybym znała umysł albo istotę, oglądającą moje życie od samego początku na pewno zapytałabym się go. Sama mogę wymienić te 4-5 najgorszych fragmentów i przeżywając każde z nich bałam się o własne bezpieczeństwo. Jakkolwiek, momenty umysłowo-intymnych relacji z otaczającym Światem zawsze okazują się o wiele silniejsze! Niezależnie od wyzwań, które Wszechświat przede mną stawił i na jakie sposoby kontynuuje to czynić, skąd nieubłaganie znajduję czas by wyznawać wobec niego miłość i wdzięczność? Jak?
Te spowiedzi, oczywiście, odbywają się w moim umyśle lub bardzo rzadko na głos, sam na sam - tak jak modlitwy przemawianie przez Chrześcijan do Boga. Lecz to właśnie czyny definiują osobę , nieprawdaż? Tak więc, jak są między sobą połączone duchowy i umysłowy stan adoracji do wszystkiego na Świecie, a jednocześnie zewnętrze, fizyczne interakcje z poszczególnymi elementami Wszechświata?
Na przykład, ludzie. Nie daję jedzenie każdej osobie potrzebującej na mojej drodze, ale jeżeli taki człowiek bezpośrednio do mnie się zwróci w 99% przypadków nie jestem w stanie odmówić.
[Jest to ścisłe związane z faktem, że dużo łatwiej jest udać, że nie zwróciłeś uwagi, kiedy sytuacja nie dotyczy ciebie bezpośrednio. Jednak, jeśli jesteś aktywną częścią tego, co się dzieję - mało prawdopodobne, że zdołasz się powstrzymać i zignorować całą sytuację ]
Natomiast, jeśli ja nawet mogę nie zwrócić uwagi na osobę potrzebującą i, wyobraźmy, to robię to później dosłownie tonę przez ogarniające mnie współczucie i poczucie własnej winy, a wręcz więcej - POCZUCIE WINY ZA WSZYSTKICH LUDZI, którzy znajdują się w zacisku systemu.
[Przez słowo system rozumiem kapitalizm jako całość. System monetarny, uzależnienie zaspokojenia naszych najbardziej podstawowych potrzeb od małych, metalowych, ozdobionych ornamentami tarcz o prostokątnych kartek papieru. Żądza jak największej ilości tych kawałków papieru, aby nie martwic się o następny dzień. Notorycznie.]
W jakiś sposób czuje się winna, że ten diabelski porządek rzeczy "istnieje" i funkcjonuje na zasadzie raka w organizmie człowieka, który już zaczyna dawać przerzuty w mózg Świata i ludzkości. Na pewno później wrócę do tego tematu, bezwarunkowo.
A teraz po prostu próbuje zrozumieć i znowu zadaję pytanie - jeżeli człowiek w rzadkich przypadkach nie reaguję na istotę w potrzebie, ale jednocześnie doświadcza tak mocne poczucie winy i empatię -czy ta pierwsza osoba może deklarować, że kocha Świat i wszystkie jego stwory? Myślę, że tak, chociaż mimo wszystko będzie to "miłość pasywna", jeśli można ją tak określić. Jest nieadekwatna.
Może być prawdziwą, szczerą, ale jest nieadekwatna.
Zaczęłam zdawac sobie z tego spwarę, gdy zauważyłam jak mentalność ludzi w kraju, kulturze w których nie mieszkam już od dawna irytowała mnie (również estetycznie i fizycznie). Podczas, gdy wróciłam do środowiska i mentalności, które mnie dużo bardziej odpowiadały ja powiedziałam "Wreszcie!" z podejrzanym poczuciem ulgi. Ten sposób reakcji/zachowania częściowo i w podobnych okolicznościach zaobserwowałam także u bliskich mi osób. Cóż, mimo wszystko jednak nie kocham wszystkich ludzi na Świecie. Ale. Nawet jeżeli jestem wierna i wdzięczna Wszechświatowi za wszystko co daje mi, Ziemi, ludzkości, przynajmniej w tym momencie nie mogę nazywać siebie osobą, która uwielbia każdą istotę ludzką.
Będę szczęśliwa, jeśli ktoś zdecyduje się podzielić swoja opinią i doświadczeniem na temat tutaj. Niewątpliwie, można stwierdzić, że miłość jest uczuciem, które pogrąża osobę w różne stany - od wdzięczności po nienawiść.
Bądź co bądź, dla mnie samo to słowo "miłość" nie oznacza oszałamiającego, rozbrajającego przywiązania do czegoś lub kogoś. Myślę, że nadszedł czas aby to słowo przerosło mistycyzm i instynktowność definicji i zaczęło przede wszystkim znaczyć wzajemną pomoc, współpracę na różnych szczeblach, zdolność do poświęcenia, zaprzeczenie koncepcji nierówności ludzi.
Komplementarność, dążenie ku harmonii - z tymi słowami należy łączyć i wiązać słowo z zagubionym sensem - "miłość".
6.13.2017
______________
Źródła:
0 Comments
Comment & express yourself